Mój najnowszy przepis na miks dla palet (i nie tylko) mógłbym nazwać wspomnieniem po pomidorówce

Ostatnio trochę się leniłem i karmiłem ryby gotowcami z IT i Stendkerem, ale moja żona (w ciąży) zażyczyła sobie zupę pomidorową. To poleciałem po składniki, a że był już wieczór to zamiast porcji rosołowej kupiłem całego kurczaka. Zupa wyszła pyszna. Gar poszedł w mig, ale co zrobić z ugotowanym kurczakiem? Żona wpadła na pomysł, że może pasztet i tak też się stało. Niestety 3 litry pomidorówki nie zaspokoiły głodu ciężarnej kobiety i drugiego dnia poprosiła o kolejny gar zupy. Wyszło tak samo tylko na następne kilo pasztetu już nikt nie miał ochoty i został mi ugotowany kurczak, marchewki i por. Więc poszedłem do sklepu po resztę składników na miksik dla rybek. Skład mniej więcej taki:
- kurczak gotowany 0,8kg
- serca wołowe 1kg
- świeży dorsz 0,5kg
- gotowana marchewka 4szt
- por i rzodkiewka z zupy
- paczka słodkiej papryki
- dwie duże łyżki miodu (źródło bardzo potrzebnych rybą węglowodanów)
Miks od wczoraj stoi w lodówce i mam zamiar przed zamrożeniem dodać jeszcze spirulinę. Jeśli przestałby tak syfić wodę byłby super. Choć i tak rybki wsuwają go ochoczo. Zarówno para w tarliskowym jak i reszta w ogólnym razem z hoplarchusami.
Przeczytałem we wcześniejszych postach o dodawaniu surowego jajka. Widzę sens dodania czystego białka, ale trochę się boję o efekt mrożenia i rozmrażania. Zastanawia mnie ryzyko pojawienia się salmonelli.